Jestem TU!
„To, co osłabia duszę, wyczerpuje też ciało, a to, co ją zasila, umacnia ciało.”
Caroline Myss ( z „Anatomia duszy”)
W moich warszawskich realiach najczęstsze pytania rodziców dotyczą planowania ścieżki edukacyjnej ich dzieci, nauki kolejnych umiejętności, rozwoju zainteresowań, bądź szukania sposobu na „lepsze” dziecko (lepiej uczące się, grzeczniejsze itp.). W pracy staram się jednak przybliżać dorosłych i dzieci do tego co drzemie w ich duszy, a co po zagłuszeniu tego co „wypada”, bądź „trzeba” robić odzwierciedla nasze rzeczywiste pragnienia. To jest klucz do tego, aby lepiej się poznać ze swoim dzieckiem i realizować w zgodzie ze sobą wyznaczone cele.
Czasami ogromna ilość możliwości wokół nas wprowadza największy chaos i zagubienie. Podczas tegorocznych wakacji bardzo zasmuciło mnie snucie planów edukacyjnych przez jedno z moich dzieci na przepięknym górskim szlaku, wśród soczystej zieleni, skąpanej w promieniach słońca. Mój umysł leciutko dryfował pośród tej przestrzeni, gdy moje dziecko zaczęło układać plan zajęć na nadchodzący rok szkolny. Moim zdaniem w takich chwilach trzeba powiedzieć stanowczo „stop” myślom łączących nas z pracą, czy obowiązkami i zacząć zajmować się tymi potrzebami, które zostały zaniedbane. Rozpoznanie prawdziwych pragnień, które stoją za fasadą „dobrego ucznia” jest tutaj najważniejsze.
Zaprzątnięty codziennością umysł potrzebuje wypoczynku, by dopuścić do naszej świadomości głos duszy, tego co w nas drzemie najmocniej. Wiem, że to wyzwanie i choć przeczytałam wiele książek i poradników mam kłopot z przytoczeniem prostej recepty, dostępnej dla wszystkich. Prowadząc w szkole zajęcia dotykam różnych emocji w zabawach, dając przestrzeń na odczuwanie tego, o czym zapominamy na lekcjach przedmiotowych. Jeśli dorośli pomijają te doznania umysł znów skręca w stronę obowiązków.
Pielęgnowanie duszy jest więc wyzwaniem, dobrze się sprawdzają z dziećmi:
- krótkie medytacje z muzyką w tle,
- wizualizacja jakiegoś miejsca, bądź zdarzenia,
- książki typu „Balsam dla duszy” – czytane regularnie, najlepiej przed snem,
- leżenie w łóżku i robienie masażyków sobie nawzajem,
- pudełko wdzięczności (początkowo uzupełniane z dorosłym, najlepiej regularnie),
- zrobienie szałasu na środku domu,
- przygotowanie seansu kinowego przez dzieci z tworzonym z koców legowiskiem i popcornem,
- wspólne gotowanie,
- afrykańskie tańce z ogniskiem na „niby” np. z podartych gazet.
Każdy musi odnaleźć to co w jego rodzinie działa i jest pokarmem dla duszy. To czasem długa droga, ale warto mieć ją wciąż przed oczami.
Powodzenia!