Skontaktuj się z nami…

Warszawa, ul. Mandarynki 12 (Ursynów),
+48 501-357-021

Search here!

Amalteja - Pracownia Psychologiczna

Jest taki dzień…

„Szczęście nie jest dziełem przypadku, ani darem bogów, szczęście to coś, co każdy z nas musi sobie wypracować dla siebie samego.”

E.Fromman

 

W okresie przedświątecznym narasta stopniowo radosne oczekiwanie, że Wigilia będzie tym szczególnym dniem, gdy „zgasną wszystkie spory”, ludzie otworzą serca dla innych, zrobią miejsce na maleńkie Dzieciątko w swoim domu. 

Tymczasem w gabinetach psychologów odbywa się wzmożony ruch przedświąteczny wszystkich zaniepokojonych spotkaniami z bliskimi, a osoby, które pracują w Policji wiedzą, że będzie to, jak co roku, wieczór z dużą ilością interwencji.

Na szczęśliwą Wigilię pracujemy cały rok. Bardzo rzadko daje się ją stworzyć bez wysiłku i wkładu własnego. Znam kobietę-matkę, która jak mantrę zaczyna w grudniu powtarzać opowieści, jak to „nigdy nie lubiła Świąt…” Pytania, co zrobiła by Święta mogły wyglądać inaczej w tym roku zbywa krótko, że to nie od niej zależy i kolejny rok funduje dzieciom różne niespodzianki, bazując na wigilijnym poczuciu winy członków rodziny. Postawienie granicy właściwego zachowania jest w tym wypadku bardzo trudne, bo każdy stara się być pomocnym, by nie została sama w Święta.

Myślę, że wielu osobom w Święta miesza się to co trzeba zrobić, bo wypada, a to co są w stanie zrobić, dbając równocześnie o pozytywne emocje w swoim otoczeniu. Jest to wyzwanie szczególnie dla osób pozbawionych uważności bliskich w dzieciństwie. Taka sytuacja pozostawia niezaspokojoną przestrzeń w sercu, która odzywa się w sytuacji niepokoju, nowych wyzwań, czy konfrontacji z bliskimi. Bez mądrego oddzielenia tego co się nie da powtórzyć z dzieciństwa będzie to skutkowało taką roszczeniową postawą wobec otoczenia, jak opisywanej wcześniej kobiety. W jej dzieciństwie zabrakło rodziców i krewnych, którzy widzieli w niej małą dziewczynkę, dlatego Święta były czymś wymuszonym. Po wielu latach ona dalej oczekuje, ze ktoś dostrzeże to jej skrzywdzone wewnętrzne dziecko – zaprosi na Święta, będzie słuchać jej narzekań cały wieczór, obdaruje prezentami i nie będzie wymagał by coś musiała przygotować od siebie dla bliskich. Problem jest, że jej dzieciom trudno to zrozumieć, bo jest już dawno dorosła, a jej brak inicjatywy i zabieranie przestrzeni świątecznej dla wnuków bywa irytujące. 

Zadbajmy, by tych głodnych emocjonalnie dzieci było jak najmniej, a w stosunku do dorosłych z postawą dziecka bądźmy po prostu wyrozumiali.

Post a Comment